nie śpię, bo genealogia...

No właśnie. Nie śpię, bo genealogia czeka. Ostatnio trochę zaniedbałam moje hobby i korzystając z okazji, że moi mężczyźni już śpią, cichutko zagłębiam się w odmętach akt metrykalnych.


Jak słyszę od niektórych pytania "po co Ci to?", to mnie krew zalewa. Jedni lubią czytać (też lubię), inni oglądają namiętnie seriale, jeszcze inni zajmują się modelarstwem, a mnie wciągnęła historia rodziny. Wariatem może jeszcze nikt mnie nie nazwał - bynajmniej nie w twarz, ale krzywe spojrzenia i zdziwienie są wystarczającym wyznacznikiem nietypowości mojego hobby.
A tak naprawdę to wcale nie jest nietypowe. Genealogia zaczyna być coraz bardziej popularna na świecie, coraz więcej ludzi interesuje się przeszłością swoich najbliższych. W telewizorni też można znaleźć programy typu "szukam krewnych", które i ja od czasu do czasu obejrzę. Ale najlepiej zagłębić się samemu w stare akty, szukać, szukać i jeszcze raz szukać. 
Kiedyś myślałam, że mój wolny czas będę poświęcać na inne rzeczy, a nie na takie zbytki - jak to zwykł mawiać Małż mój. Świata nie zmienię dzięki temu, że znajdę kolejnego praprzodka czy innego kuzyna, ale ile to jest radości, jak się samemu taki akt znajdzie (i przetłumaczy w miarę samemu) i dopasuje do wcześniej już postawionej sobie tezy. Tej euforii, która może mocno wybuchowa nie jest, nie zamieniłabym na żadną inną.
Idę szukać dalej... Może odkryję coś nowego, czego jeszcze nie wiem. A że ze strony Małżonka mego jest dużo do uzupełniania i odtwarzania, to mam trochę pracy przed sobą :-)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

moja walka o lepsze jutro © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka