czas na bałwana

Zabieraliśmy się z Synem do dekoracji świątecznej jak pies do jeża. Kilka ładnych dni kupione kule styropianowe przeleżały cierpliwie na komodzie czekając na realizację projektu BAŁWANEK. W tygodniu za bardzo czasu nie było na to, co by się za niego wziąć, to wreszcie dzisiaj - z racji niekoniecznie fajnej pogody na wszelakie wychodzenie - wzięliśmy się do pracy.
Zaczęliśmy od porozdzielania płatków kosmetycznych na pół, Młody doskonale sobie z tym poradził :-)


Potem szukał guziczków na oczy bałwankowe i guzików na garnitur bałwana. 


Gdy już guziki były znalezione a waciki naszykowane, czas było zacząć przygodę z klejem i kulami styropianowymi. Dzielnie kleiliśmy wspólnie - trochę Syn, trochę ja. Wyszły nam całkiem zgrabnie oklejone białym puchem trzy kule.


Czas na personalizację naszego bałwanka. Najmniejsza kula dostała oczy i nos. Guziki przyczepiliśmy na szpilkach, a nos na wykałaczce oblepiony plasteliną. Usta zrobione są z cekinów. Dwie pozostałe kule również ozdobiliśmy guzikami na szpilkach.




Żeby kule się trzymały połączyłam je patyczkami od szaszłyków po całej długości. Akurat starczyło na trzy kule. Dodatkowo je skleiłam, co by było bardziej stabilnie.


Brakowało nam jeszcze czapeczki i miotły. Ale z tym sobie też poradziliśmy. Czapeczkę zrobiliśmy z kawałka rolki od papieru toaletowego - po oklejeniu kolorowymi taśmami klejącymi zaczęła ładnie wyglądać. Tylko nie miałam pomysłu, jak ją umieścić na głowie bałwanka. W końcu wpadłam na pomysł, że wykałaczki ją będą przytrzymywać, a dodatkowo trochę podkleję brzegi czapeczki i może do waty się przyczepi. Eureka! Klej trzyma i czapeczka jest na swoim miejscu - czyli na bałwankowej głowie. Miotełka to 2 patyczki higieniczne przecięte na pół przyklejone do patyczka do szaszłyków. Okleiliśmy je srebrną taśmą i wygląda nawet jak miotła ;-)
Co by jakoś okiełznać naszego bałwanka, umościliśmy watą plastikowy talerzyk i na nim przykleiliśmy nasze dzieło. Dodatkowo obsypaliśmy go trochę złotym i pomarańczowym brokatem. A na sam koniec nasz bałwan dostał imię od mojego Syna - Puszek. Teraz stoi na jego biurku i czeka na święta. Wtedy może trafi na stół jako ozdoba ;-)


Wspólna praca zbliża. Przekonuję się o tym zawsze ilekroć robię coś z Młodym. A że grudniowe wieczory są długie, to można zrobić wiele. Polecam każdej Mamuśce!!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

moja walka o lepsze jutro © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka