pierwsza rocznica


Widzicie tego potwora na zdjęciu? To ja. Sprzed roku. AAAAAA!!! Sama się siebie przestraszyłam! Ludzie, jak ja wyglądałam! Może zdjęcie nie oddaje najlepiej mojego jestestwa, bo jest straszne, ale nie zmienia to faktu, że to monstrum na nim to ja. Zrobione było miesiąc przed operacją, kiedy już termin miałam przyklepany i zaczęłam robić przegląd szafy. Ile ja wtedy już ciuchów zapakowałam do toreb… Pomijam już fakt, że wyglądałam w nich jak idź stąd i nie wracaj, ale przecież czasami trzeba było się jakoś „lepiej” ubrać. W moim przypadku to lepiej to były bezkształtne tuniki, a przykład takowej właśnie na zdjęciu. Jak tak na siebie patrzę, to normalnie myślę, że straszyć dzieci mogłam spokojnie. Aż się dziwię, że nie uciekały ode mnie w pracy ;-)



Ale do rzeczy, bo dzisiaj mam ja wielkie święto! Dzisiaj mija rok odkąd moje życie rozpoczęło się na nowo. 15.04.2014r. przeszłam operację zmniejszenia żołądka metodą gastric bypass (zwana też metodą RYGB – Roux-en-Y Gastric Bypass). Choć niektórzy mogą traktować takie rozwiązanie jako fanaberię, niemalże spełnienie american dream, to uważam, że była to operacja ratująca w jakimś stopniu moje ciężkie życie. Tak więc – obchodzę dzisiaj 1-sze urodziny!! Powoli, powoli, spokojnie z życzeniami, wszystkie przyjmę :-) Z namaszczeniem tego dnia oczekiwałam, choć przyznaję, że spędziłam go praktycznie jak każdy inny – w pracy, a potem z rodziną w domu. Za to pozwoliłam sobie podczas świętowania zjeść kilka małych bezików ;-) W końcu urodziny są raz do roku :-)



Dzisiaj wyglądam tak. Widać różnicę, nie? I chociaż jeszcze jest sporo mankamentów do poprawki, jeszcze trochę kilogramów do zrzucenia, to ja się w sobie dobrze czuję i jestem szczęśliwa! A to przecież najważniejsza sprawa. Nie wstydzę się założyć krótkiej spódniczki, a i spodenkami nie pogardzę. I choć słyszę wokół opinie, że już może czas zastopować, to przecież ja wciąż cierpię na otyłość :-( Na szczęście nie jest to już otyłość III stopnia (lub inaczej nazywana skrajną) tylko I stopień otyłości, ale zawsze. Żeby z otyłości przejść w nadwagę powinnam pozbyć się jeszcze ok. 7 kg. Swoją walkę  po operacji zaczynałam z wagą 112,70 kg, a dzisiaj wskazała ona 76,50 kg. W sumie na minusie 36,20 kg od zabiegu, ale łącznie zgubiona waga to nieco ponad 40 kg. Jejku, jaki ja plecak nosiłam... Teraz muszę dążyć do tego, żeby ten bagaż nie wrócił do mnie. Bo operacja wszystkiego nie załatwi, jeśli człowiek nie panuje nad sobą i nie zmieni nawyków żywieniowych.

Tak więc, jeśli ktoś się waha, czy warto podjąć tak trudną decyzję, jaką jest zgoda na operację i rozpoczęcie życia na nowo, to mogę służyć śmiało za jeden z przykładów, że WARTO!!! Dziękuję Wam za ten rok wspólnie spędzony, choć wiem, że mało u mnie regularności, ale jestem :-)
Pozdrawiam Was mocno,

 

11 komentarzy :

  1. ten blog jest po prostu wspaniały! dziękuję, że jest!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! :) Ja się cięgle stresuję, bo już w poniedziałek do szpitala... ale patrzenie na Was, które jesteście już po dodaje mi nadziei, pewności i odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdeczne gratulacje efektów, oby tak dalej. Ps. Dużo korzystniej Ci w nowej fryzurze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Jaka fantastyczna zmiana! I czadowa fryzura:) Też miałam podobną, ale mąż prawie za to rozwód ze mną brał :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, ja się lepiej czuję w takich mega krótkich. W końcu to tylko włosy - odrosną prędzej czy później :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Efekt świetny, podziwiam i gratuluję. Wytrwałości w dążeniu do celu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkiego dobrego z okazji rocznicy :) gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń

moja walka o lepsze jutro © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka