stare albo NOWE

I już piątek :-)

Ludziki moje Kochane, jak ja się cieszę, że już jest piątek. Piąteczek. Piątunio. Nadszedł wreszcie, bo czekałam na niego z utęsknieniem. A wraz z piątkiem przyszedł czas na ostatnią notkę wyzwania blogowego OliLoli.

Dzień Trzeci: Nowe.

Co nowego? Przede wszystkim nowa praca. Wspominałam o niej tutaj, ale nie mówiłam dokładnie, o jaką zmianę chodzi. Teraz już mogę się pochwalić. 

C u k i e r n i a.

To moje nowe miejsce pracy. Może ktoś z Was powie, że teraz to dopiero popłynę i na pewno nie zrzucę tych kilkunastu kilogramów, bo będę się obżerać ciastkami, ciastami i różnymi babeczkami. Ale nie. Po 1,5 tygodnia spędzonym w cukierni mogę śmiało stwierdzić, że ciastka mogłyby dla mnie nie istnieć. Owszem, cały dzień kuszą swoim zapachem - a to cynamonem, a to jabłkiem pieczonym, a to kokosem, ale nic mnie do nich nie ciągnie. Prosty powód - po zjedzeniu ciasta w ilości większej niż kawałek mnie zatyka w przełyku i nawet jeśli bym miała ochotę na więcej, to kończy się to bólem żołądka i ogólnym zmęczeniem organizmu. Tak więc śmiało mogę powiedzieć, że zmiana pracy wpływać będzie na mnie korzystnie.

źródło: www.cukierniamadej.pl

Plusem zmiany miejsca pracy jest też jej bliskość od domu. Aby dojechać do szkoły musiałam mieć w zapasie około 40 minut - tyle mi zajmował dojazd i dojście do pracy, a teraz - luksus! Do pracy idę całe 5 minut. Tak to mam daleko ;-) Nie ukrywam, że ta odległość była też wyznacznikiem przyjęcia oferty. W końcu odpada mi zakup migawki (czyli biletu miesięcznego - dla osób spoza Łodzi), a do tego jeszcze będę mieć trochę więcej $$ niż ostatnio. Więc summa summarum w kieszeni będę odrobinę bogatsza, może uda się na coś zaoszczędzić - biorąc pod uwagę, że niedługo urodziny Syna, święta itd.

źródło: www.putka.pl

Tak więc to jest moje NOWE. Nowa praca w połączeniu z nową Mną :-) Mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre.

Życzę Wam udanego weekendu. Podobno ma być jeszcze ciepło i przyjemnie, więc korzystajcie z ładnej pogody jak najwięcej. Pozdrawiam,