ehhh...

Zebrać się nie mogę do kupy. Nic mi się nie chce. Totalny niechciej mnie dopadł i stąd ta cisza. Z jednej strony wciąż pamiętam, że chcę pisać i takie miałam własne założenie, co by nawet dla własnej pamięci zbierać przemyślenia, ale z drugiej nie mogę ubrać wszystkiego w słowa...
Jakoś tak.

Pochwalić się powinnam - z wizyty u lekarza. Wyniki mam w normie, tylko nadal bilirubina podwyższona, ale mam się tym nie przejmować. W lipcu muszę zrobić kolejne badania kontrolne i zobaczymy, co się zmieni do tego czasu. Z panią dietetyk też sobie porozmawiałam, dostałam przykładową dietę 1200 kcal do skorzystania, ale na chwilę obecną leży i kwiczy, dopiero po świętach chcę chociaż trochę wdrożyć z tego, co mam.

No i sukces domowo-rodzinny. Udało się nam uregulować sprawy mieszkaniowe!! Cieszę się jak dziecko, chociaż ostatnie dni były dla mnie mocno obciążające psychicznie. Dzisiaj po prostu wszystko ze mnie spływało i dobrze, że już wolne od pracy miałam i mogłam chwilę spędzić bezczynnie na kanapie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

moja walka o lepsze jutro © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka