No i wczoraj się stało. Wybraliśmy się we troje na rowery. Ja na mojej nowej czerwonej zdobyczy. Pojechaliśmy na Młynek i z powrotem. Niby tylko 6 km, ale to była moja pierwsza od 15 lat wyprawa rowerowa :-) Jeszcze teraz czuję siodełko w miejscu, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.
W następny weekend znów się wybierzemy gdzieś - o ile pogoda pozwoli. Fajnie było tak we troje pedałować przez miasto ;-)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz