Od wczoraj mam nastrój melancholijno-romantyczny. A wraz z nim przyszedł czas na "smętne" piosenki, których w sieci nie brakuje. Więc chwilę poświęcę na wykonawców, których lubię posłuchać na co dzień i od święta.
Odkąd pamiętam, w domu zawsze była muzyka. A to tata grał na klawiszach różne przeboje, a to radio, ale też i magnetofon szpulowy i hity z lat 70-80-tych. I taką muzykę właśnie lubię najbardziej. Ale to nie znaczy, że tylko takiej słucham.
Zacznę od wokalistek, które lubię.
Anna Jantar. Lubię jej piosenki - i te wylansowane, i te, które nie są tak dobrze znane zwykłym słuchaczom. Ma w sobie to "coś" w głosie, że mogę jej słuchać długo i długo. Szczególnie lubię "Nie ma piwa w niebie", "Twoje oczy obiecują siódme niebo" i "Pozwolił nam los" w duecie z Bogusławem Mecem. Dodatkowo dwa hity "Nic nie może wiecznie trwać" i "Wielka dama tańczy sama" - to podczas weselnych imprez bardzo lubię śpiewać. Uważam, że jej piosenki są ponadczasowe i długo będą w pamięci wszystkich.

Kayah. Lubię jej głos, choć tak naprawdę rzadko jej słucham. Ostatnio wyłapałam na YT utwory z albumu "Transoriental Orchestra" i bardzo mi się spodobały te dźwięki. Głos Kasi - jedyny w swoim rodzaju. Bardzo mi się też podobała płyta z Goranem Bregovićiem. A szczególnie podoba mi się "Jak skała" i "Byłam różą" oraz świetny duet z Kubą Badachem "Najpiękniejsi".


Oprócz w/w pań lubię też posłuchać Eleni, Beaty Bednarz, Alicji Majewskiej, Gaby Kulki, sióstr Przybysz, Maryli Rodowicz czy Ewy Farnej. Z zagranicznych wokalistek - poza Arethą Franklin - to nie mam żadnej specjalnie ulubionej.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz