zmiany idą

Hej, hej, hej!

Idą zmiany. W końcu stać się musiało. Zmieniam pracę. Na inną, chyba lepszą. Jutro czeka mnie pierwszy dzień w nowym miejscu. Mam nadzieję, że się sprawdzę i że wszystko będzie OK. A boję się jakbym szła do swojej pierwszej w życiu pracy :-) Będzie mi trochę brakować dzieciarni szkolnej, ale biorąc pod uwagę, że właśnie wchodzi w życie reforma dotycząca żywienia w szkole, to nie wiem, jak długo bym pociągnęła w sklepiku. Dlatego wzięłam sprawy w swoje ręce i udało mi się samej znaleźć nową pracę. Całość trwała dosłownie 24 godziny od wysłania CV do telefonu od przyszłego pracodawcy i zaproszenia na rozmowę. A co miałam nerwów idąc na nią, to moje :-)



A jak już mowa o zmianach, to zobaczcie, co znalazłam w archiwalnych zbiorach. Po lewej zdjęcie z tegorocznych wakacji, po prawej - wakacje 2011. Jak spojrzałam na to stare, to się nieco przeraziłam. Na pewno moja waga wskazywała wówczas coś około 105-110 kg. Widać, jakim jestem bezkształtnym stworem, toczącą się kulą. A teraz - może nie jest idealnie, ale już jest fajnie. I waga się chyba przestała na mnie obrażać, bo dzisiaj wskazała mi ładnie nowy wynik - więc jest się z czego cieszyć. Mam tylko nadzieję, że to nie chwilowe ruszenie ze zmianą masy ciała, bo trwającego ponad pół roku skakaniu między 75 a 77 mam serdecznie dosyć. Biorąc pod uwagę jeszcze wyjazd, na którym nie spadło nic (ale też nic nie przybyło), to i tak jestem szczęśliwa. Tak niewiele brakuje do celu... ====> 65 kg. DAM RADĘ.



Tak więc proszę o mocne zaciskanie kciuków za pomyślność w nowej pracy. I oczywiście będę dalej blogować, pisać, pamiętać o Was :-)

1 komentarz :

moja walka o lepsze jutro © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka