moja inspiracja

Witajcie Kochani!

Słowo się rzekło, napisało i powolutku spływają na moją pocztę Wasze historie. Moją pierwszą bohaterką serii Grube Historie będzie moja inspiracja, dzięki której w ogóle zaczęłam myśleć, że może się udać odchudzanie operacyjne w moim przypadku i która dała mi namiary na Profesora.



A więc poznajcie się - oto jest Kasia.



"Katarzyna, lat prawie 40. Miałam 38 lat, kiedy poddałam się operacji w Szpitalu im. N. Barlickiego w Łodzi. Przeszłam zabieg RYGB, który wykonał prof. Strzelczyk. Swoje zmagania z ChLO zaczęłam z wagą 133 kg. Obecnie ważę 75 kg. Żona jednego męża od lat 14, mama dwóch córek. Na co dzień pracuję jako kasjerka w Auchan. W wolnym czasie, którego mam niestety bardzo mało, lubię spacery i kino. "







Możecie mi wierzyć lub nie, ale to za sprawą profilu Kasi z portalu otylosc.org doznałam jakby olśnienia i nie dowierzałam, że operacja może tak bardzo zmienić wygląd człowieka. Patrzyłam na jej zdjęcia i widziałam zupełnie 2 inne osoby. Oczywiście zaraz poleciałam do Małżona pokazać Kasię, efekty jej operacji i wtedy właśnie stwierdziłam, że skoro ona mogła, to ja też mogę. Dużo zdziałał tutaj fakt, że jesteśmy z tego samego miasta i nie stanowiło dla żadnej z nas problemu, co by się spotkać "na żywo", a i internetowe pogaduchy dużo mi dawały. Ale wracając do opowieści Kasi...

"Miałam nadciśnienie, bezdech senny i cukrzycę. Specjalnych diet nie stosowałam, ale jeśli już były próby schudnięcia, to po krótkim czasie wszystko wracało z nawiązką. Wreszcie powiedziałam sobie STOP! Napisałam do NFZ, co mogę zrobić, by raz na zawsze pokonać otyłość. Nie znałam żadnych stron ani grup o takich operacjach. Tak trafiłam do poradni metabolicznej, do wspaniałej pani doktor, która pomogła załatwić mi badania i do tej pory opiekuje się mną i pomaga, jeśli coś mnie nurtuje. Zanim podjęłam ostateczną decyzję o operacji miałam ogromne wątpliwości, czy w ogóle się jej podjąć, ponieważ niecały miesiąc przed moją operacją zmarła moja mama po 8 godzinach od zabiegu na tętniaka aorty brzusznej. Mąż powiedział, żebym robiła, co uważam za stosowne, nie namawiał ani też nie próbował mnie zniechęcić do operacji. Nikt nie mówił, jaka decyzja będzie dla mnie dobra, sama musiałam wybrać. Jedynie mama się cieszyła, bo dzień przed jej operacją dowiedziałam się, jaki mam termin bajpasu."


To jest problem wielu z nas - Grubasków. Nie wiemy, co zrobić, by schudnąć raz a porządnie. Katujemy się dietami, które tylko wzmagają w nas efekt jo-jo, przez co w gratisie dostajemy kolejne kilogramy, które musimy dzielnie dźwigać na swoich barkach.


"Operację przeszłam 17.06.2013r. Zaraz po przebudzeniu żałowałam, że w ogóle się zgodziłam na operację. Czułam silny ból, ale później już cieszyłam się i nie mogłam doczekać rezultatów. Pierwsze badanie szczelności niestety nie wyszło dobrze, tzn. miałam opuchnięte zespolenie i płyn nijak nie chciał zejść niżej, dlatego musiałam poczekać jeden dzień i powtórzono badanie. Wtedy niby wszystko poszło książkowo, ale cały czas czułam, że jedzenie przechodzi wolno i mnie blokuje. Mimo zgłaszania, że coś jest nie tak, miałam czekać. W efekcie z wyjściowej wagi 133 kg schudłam do 55 kg w ciągu 11 miesięcy. Musiałam w końcu zgłosić się na izbę przyjęć do szpitala, bo nie jadłam ani nie piłam od 5 dni. Po badaniach stwierdzono, że mam krytyczne zwężenie zespolenia żołądkowo-jelitowego na 4mm, które próbowano poszerzyć balonikowaniem. Pierwsze poszerzanie poszło sprawnie i miałam mieć ten zabieg powtórzony jeszcze trzy razy. Ale żeby nie było mi za wesoło, to przy drugim razie rozerwano przeszycie żołądka i dokładnie w rocznicę pierwszej operacji musiałam przejść reoperację - zeszycie rozerwanego miejsca oraz usunięcie zwężenia zespolenia."


Jak widzicie, nie jest zawsze różowiutko. Każda operacja niesie za sobą ryzyko powikłań, ale nasza Kasia jest dzielna i doskonale sobie z nimi poradziła.

"Po kilkunastu tygodniach od operacji moje problemy zdrowotne zaczęły mniej doskwierać. Z czasem odstawiłam leki na nadciśnienie, cukrzyca i bezdech senny zanikły. Czuję się zupełnie inną osobą. Nie żałuję swojej decyzji mimo komplikacji. Mój mąż rok temu powiedział, że dla niego ja jako stara żona umarłam i musi się mnie uczyć na nowo, bo nie znał mnie takiej wcześniej. Mimo, że wyglądam zupełnie inaczej, nadal są momenty, kiedy myślę o sobie w kategorii grubasa, a idąc ulicą i widząc siebie w odbiciu witryn sklepowych nie myślę, że to ja, tylko inna osoba. Moje spojrzenie na świat jest chyba takie samo, jedynie ja uważam, że mogę więcej zdziałać. Przede wszystkim zrobię wszystko, żeby nie wrócić już do tego, co było. Czas najwyższy pożegnać grubą Kasię. Wiem, że gdybym wiedziała wcześniej, że mogę się zmienić, to podjęłabym się operacji dużo wcześniej. Uważam, że nie zmieniło się zbyt wiele jeśli chodzi o informacje dotyczące chirurgii bariatrycznej dla ludzi otyłych, jak tylko ktoś się dowiaduje o tym, że jestem po operacji, pojawia się pytanie 'ile mnie to kosztowało?' Osoby, które nie stać na większy wydatek myślą, że to są duże koszty i rezygnują w ogóle z takiego rozwiązania, nawet nie próbują się dowiedzieć, jak to wszystko wygląda. A przecież tak naprawdę to tylko badania są płatne, ewentualnie wizyta u chirurga, ale to też zależy gdzie i na jaką operację się decydujemy."



To jest przesłanie Kasi, której bardzo, ale to bardzo dziękuję za wszystko. A dla Was wszystkich małe porównanie, jaką metamorfozę przeszła nasza pierwsza bohaterka :-)



Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu seria Grube Historie i razem ze mną będziecie ją tworzyć. Bo to przecież Wasze sukcesy, Wasze lepsze życie. I Wasze zdrowie.


Pozdrawiam Was serdecznie,


PeeS. Opowieść Kasi  i zdjęcia zostały opublikowane za jej zgodą i po uprzedniej autoryzacji posta. Dziękuję.

6 komentarzy :

  1. Uwielbiam Kasię tak samo jak Ty :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny cykl. Wielu osobom może pomóc :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmiana jest fenomenalna! Gratuluję odwagi, ponieważ efekty są naprawdę warte poświęcenia.
    Pozdrawiam serdecznie autorkę oraz bohaterkę wpisu, Laru!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Niezwykła metamorfoza! Gratuluję z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
  5. na pewno nie jest łatwo tak otwarcie mówić o swojej chorobie jaką jest otyłość, ale uważam, że trzeba mówić o wszystkim. Niczego się nie wstydzić i nie bać! Kasia przeszła fantastyczną metamorfozę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezwykła historia i bardzo fajny wpis. Czekam na kolejne grube historie :)

    OdpowiedzUsuń

moja walka o lepsze jutro © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka