Żyję.
Byłam na zumbie. Wytrzymałam 40 minut na 55 możliwych. Upociłam się strasznie, starałam się nadążyć za prowadzącą, nie do końca mi to wychodziło. Ciężko mi było utrzymać tempo i nie zawsze wbiłam się w rytm, ale nie poddam się. Z zumbą sensu stricte to miało niewiele wspólnego. Zobaczę, czy dam radę następnym razem.
Brak kondycji robi swoje. Dlatego muszę nad nią popracować.
A tak z nowości, to wczoraj Syn przyniósł swoją pierwszą (mam nadzieję, że nie ostatnią) piątkę! Pękłam prawie z dumy, gdy w zeszycie zobaczyłam ocenę z notką od pani wychowawczyni. Oby takich ocen było jak najwięcej i aby nauka przychodziła mu z łatwością, może dzięki temu oszczędzi mi nerwów i bólu głowy :-)
Gdzie Ty byłaś na tej zumbie? Bo ja też byłam i wychodzi na to, że w tym samym czasie :-)
OdpowiedzUsuńa ja to w pracy mam taką możliwość :-) nie ma jak praca w szkole :-)
UsuńA już myślałam... ;-) Ale nic to. Powodzenia! Za kilka zdjęć będziesz śmigać, a za kilka tygodni regularnych zajęć kondycja prawi się niesamowicie. Wiem, bo sama nie mogłam uwierzyć co się dzieje z ciałem, mięśniami, skórą (! ) i z głową po regularnej zumbie ;-) Trzymam kciuki :-)
OdpowiedzUsuńChodziłam na zumbę 4 miesiące, a potem zaszłam w ciażę i przerwałam. Wysiłek faktycznie potężny ale zabawa fajna:)
OdpowiedzUsuń