rodzinne leniuchowanie

Jako że upały zaczynają nam nieco doskwierać, w minioną niedzielę wybraliśmy się nad wodę. Zrobiliśmy mały rekonesans w dostępnych okołołódzkich miejscach i wybór padł na Zgniłe Błoto k/ Aleksandrowa Łódzkiego. Franek oczywiście pierwszy był gotowy do wyjazdu ze spakowanymi akcesoriami do grzebania w piasku :-) 
Wycieczka trwała ok. pół godziny i byliśmy na miejscu. No, może prawie, bo przegapiliśmy wjazd na "zalew" i musieliśmy nawrócić troszeczkę. Okazało się, że drogowskaz wisi przekrzywiony na jednym z drzew i ciężko go zauważyć. Na szczęście nie my jedyni jechaliśmy w to miejsce ;-)
Zgniłe Błoto samo w sobie ma jakiś tam urok. Jest trochę wody (o tej za chwilę), drzewa, mini-bar z nawet niedrogim i dobrym jedzeniem i kawałek plaży. Tylko ogromnym minusem jest czystość stawu. Niestety, oficjalnie jest zakaz kąpieli, o czym informują znaki, ale wszyscy (no, prawie...) i tak wchodzą do wody, by się ochłodzić. A tam - muł, muł, wodorosty, muł, muł i znów wodorosty. Ale jakoś nam się udało znaleźć trochę mniej zarośnięte miejsce i Franek mógł trochę pomoczyć swe odnóża ;-) O pływaniu oczywiście nie ma mowy.
Na terenie ośrodka można wypożyczyć kajaki i rowery wodne. Skorzystaliśmy z rowerku, przez godzinę pedałując przez dosyć duży staw. Nawet widzieliśmy kaczki z przychówkiem :-) To największa atrakcja tego miejsca. 
Mimo tego, że woda nie najczystsza, to dzień spędziliśmy miło. Udało nam się razem pochlapać, pobawić w piasku i spędzić dzień inaczej niż zwykle. Jeśli ktoś jest zainteresowany ośrodkiem w Zgniłych Błotach, to odsyłam na ich stronę internetową. Zdjęcia ma mało aktualne, ale zawsze coś. 
A już za tydzień wyjeżdżamy do Krakowa na parę dni, co by trochę kultury i historii liznąć, smoka wawelskiego spotkać i odpocząć. O ile ktoś lubi odpoczynek poprzez zwiedzanie :-)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

moja walka o lepsze jutro © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka